Halo, halo, z tej strony Mazidłowy Czwartek!
Dzisiaj będzie kilka słów o czymś co dla mnie jest totalną nowością jeśli chodzi o produkty do ust. Bardzo byłam ciekawa specyficznego tint'a, który dostępny jest w sklepie WishTrend. Mogę go porównać do pomadki / błyszczyka w stylu bazy peel off do paznokci. Działa to chyba na podobnej zasadzie :) Ale już tłumaczę o co chodzi!
Zapraszam na recenzję Lip Tint'a firmy Berrisom!
Pojemność: 10g
Cena: 12,90$
Rodzaj: tint / pomadka
Opakowanie: tubka z czerwoną zakrętką.
Nakładanie: dosyć specyficzne ponieważ musimy nałożyć tint'a szybkim ruchem, najlepiej nie poprawiając w żadnym miejscu. To chyba trudniejsze niż wydobywanie mazidła ze słoiczka...
Trwałość: z racji tego, że jest to tint to jego trwałość jest bardzo długa. Kolor utrzymał się na moich ustach około 3-4 godzin co najmniej.
Kolor: jak za chwile zobaczycie sam specyfik jest intensywnie czerwono-malinowy. Natomiast na ustach pozostawia lekko różowawy odcień.
Zapach: jak dla mnie zbyt chemiczny. Żadne z moich mazideł nie miało tak 'dziwnego' zapachu. Zdecydowanie to minus.
Smak: Zaraz po 'ściągnięciu' tinta dziwnie kwaśny i gorzki. Po chwili znika całkowicie. Czyli nijak nie jest to zielone jabłuszko... a szkoda!
A teraz tak naprawdę przejdę do całego sedna notki czyli tego jak używać tinta. Poniżej krótki tutorial:
Usta powinny być czyste, nie za mokre i nie wysuszone. Przed aplikacją tint'a nie nakładamy żadnych balsamów.
Szybkim ruchem nakładamy specyfik na usta tworząc błyszczącą i klejącą się warstwę. Teraz bardzo ważna rzecz. Tint'a pozostawiamy do wyschnięcia przez około 5-10 minut. W tym czasie nie możemy złączyć warg ponieważ... skleimy się i cała praca na nic, bo będziemy musieli zaczynać od nowa!
Dopiero po odpowiednim czasie ściągamy klejącą warstwę. Wygląda to dokładnie tak jak ściąganie brokatu na warstwie bazy peel off. Mega dziwne i śmieszne uczucie!
Po dokładnym ściągnięciu tint'a uzyskujemy delikatnie podkreślone usta z naturalną różową barwą.
Ogólne wrażenie: Czy jestem zadowolona? Nie bardzo. Mam mieszane uczucia co do tego specyfiku. Ktoś chyba długo kombinował jak to zrobić. Jak dla mnie totalnie niepraktyczna rzecz, bo mazideł używam głównie w drodze jak gdzieś idę czy jadę co oznacza, że nie mogę przywiązywać wielkiej wagi do tego jak nakładam produkt na usta. Nie wyobrażam sobie stosowania tego mazidła np w centrum handlowym albo na imprezie. Dodatkowo nakładanie jest tak mało wygodne i stosunkowo trudne - musiałam się porządnie przy tym skupić. A niestety nie można sobie wszystkiego ładnie poprawić czy zmyć jak w przypadku szminki. Do tego zapach i smak specyfiku trochę mnie odrzuca. Efekt może i jest, wszystko się sprawdziło wg tego co pisze producent, ale używanie tego tint'a jest dosyć trudne :( Do ulubionych mazideł niestety nie mogę go zaliczyć...
A Wy mieliście do czynienia z czymś takim? Co myślicie o efekcie? Ja pewnie jeszcze parę razy go użyję, ale nie wykluczone, że wyląduje na dnie mojego mazidłowego pudełka :( A tak dobrze się zapowiadało!
Tint'owe całusy!
Ale fajna rzecz! niepraktyczna, ale ciekawa :)
ReplyDeleteDokładnie, cieakwa, ale niepraktyczna :( Ale cieszę się, że zaspokoiłam swoją ciekawość - zawsze to jakieś doświadczenie :D
DeleteTakiego czegoś jeszcze nie widziałam, bardzo dziwny specyfik. Efekt na ustach jest ładny, ale aplikacja na pewno nie dla mnie - 10 minut na nałożenie produktu na ust to stanowczo za dużo:)
ReplyDeletePowiem tak, kiedyś siedziałam 30 minut nakładając cienie na ustach, albo drobinki z lakieru na błyszczyk :D Ale to na potrzeby postu :D Normalnie staram się szybko malować usta. Jedyne co zajmuje mi więcej czasu to precyzyjne nałożenie szminki, ale i to zajmuje mi mniej niż 10 minut...
DeleteFajna rzecz, ale jest z tym troche bawienia, ja jednak wolę tradycyjne pomadki :)
ReplyDeleteWidziałam ostatnio w Biedronce balsamy do ust z motywem księżniczek itp. i od razu pomyślałam o Tobie ;D
ReplyDeleteHaha omijałam Biedronke szerokim lukiem zeby nie wydac kasy na ksiezniczkowe smackersy :D
DeleteAle dziwna rzecz! Z pozoru wydawało się fajne, ale chyba rzeczywiście ktoś długo kombinował nad tym i chyba efekt nie do końca trafiony. Chyba wolę zwyczajne tinty, albo po prostu błyszczyki :).
ReplyDeleteDokladnie, troche to przekombinowane... :(
DeleteDziwne toto, nie używałabym pewnie, bo 10 min z otwartymi ustami to nie deal dla mnie.
ReplyDeletepierwszy raz spotykam się z tintem, którego trzeba zrywać z ust :P
ReplyDeletedużo roboty, a przy tym efekt marny :( szkoda
o rany, ale wydziwili... żeby jeszcze chociaż efekt końcowy był powalający, a wygląda jakby pomadka się starła po jakimś czasie od nałożenia :/
ReplyDeleteNie podoba mi się ani w trakcie, ani po - faktycznie, jak taka starta, zjedzona pomadka. ;c
ReplyDeleteoj nie,nie moj kolor przede wszystkim
ReplyDeleteAle dziwactwo! Nie podoba mi się :P
ReplyDeleteNa jakieś krótkie spotkanie, w którym chcesz podkreślić usta, bez obawy, że błyszczyk zniknie po pół godziny - dobre rozwiązanie. Ale na co dzień raczej słabo...
ReplyDeleteza dużo roboty jak dla mnie : p
ReplyDelete