
Dawno nie było Mazidłowych Czwartków! Jakoś tak wyszło, że albo weny brak, albo usta akurat niefotogeniczne, albo zawsze coś -.-'
Czas to nadrobić!!!
Dzisiaj chce Wam poopowiadać o balsamie do ust, obok którego na początku chodziła i nie wiedziałam co o nim myśleć. Trochę bałam się go używać... ale zupełnie niepotrzebnie! Balsam okazał się być rewelacyjny! O tym wszystkim za chwile się dowiecie :)
Przedstawiam Wam blasam do ust firmy Catrice z serii Pure Shine!
Cena: 20,90zł
Rodzaj - balsam do ust w postaci kredki.
Opakowanie - bardzo proste, poręczne - zmieści się w każdej torebce. Kredkę wysuwa się jak normalny sztyft :)
Kolor - na początku się przeraziłam, bo zobaczyłam mocno pomarańczowy kolor. Okazało się, że na ustach balsam ma bardzo delikatny odcień i wbrew przypuszczeniom nie jest pomarańczowy, a lekko różowawy - bardzo spokojny i naturalny kolor.
Zapach - przyjemny - odrobinę przypomina mi wanilię.
Smak - balsam nie ma żadnego smaku. Jest to plus, bo wolę jeśli coś nie ma smaku niż gdyby był on sztuczny i chemiczny.
Nakładanie - nie potrzebujemy żadnych dodatkowych pędzelków, nie musimy paprać sobie paluszków. Balsam nakłada się bezpośrednio z opakowania, z naszej kredki, najbardziej higieniczny sposób :)
Trwałość - balsam pozostaje na ustach przez kilka godzin - nie tak łatwo go zjeść! Ze względu na leciutki kolor utrzymuje się on dosyć długo i nie trzeba go poprawiać. Sprawia, że nasze usta wyglądają bardzo naturalnie z lekkim kobiecym błyskiem.
Uwagi/inne - balsam bardzo dobrze nawilża usta i otula nasze wargi leciutką, delikatną kołderką w naturalnym dla nas kolorze. Balsam nie skleja ust!
Ogólne wrażenie - mimo początkowych obaw balsam okazał się być świetny w działaniu, a przy tym nadający naszym ustom zdrowy i naturalny wygląd. Jeśli szukacie czegoś co możecie włożyć do torebki i wyciągnąć w każdej chwili, aby nawilżyć spierzchnięte usta to jest to coś dla Was :) Balsam jest dostępny w 8 różnych odcieniach i każda z Was na pewno znajdzie coś dla siebie :)
A tak balsam wygląda na ustach. Ładnie się błyszczy, prawda? :)
Znacie te kredki? :) Uważam, że takie rozwiązanie jest naprawdę genialne. Wystarczy sięgnąć po kredkę i 'narysować' sobie balsam na ustach ^^
Hihi jeszcze z dodatkowych informacji - balsam nie przeszkadza w całowaniu - nie pozostawia śladów, nie ma smaku, ani koloru - idealne zastępstwo smackersa czy szminki. Panowie nie lubiący 'lepiących rzeczy na ustach swojej dziewczyny' na pewno będą zadowoleni ^.^
Całusy!
Mój Luby lubi słodkie błyszczyki, ale wtedy długo ich nie mogę ponosić, bo zaraz wszystko scałuje :D Fajna kredka, nie widziałam jej jeszcze. Daje ładny, zdrowy look :)
ReplyDeleteŁadny nudziak dla tych co lubią takie produkty do ust:)
ReplyDeleteto jak wygląda na ustach podoba mi się ;)
ReplyDeleteJeszcze jej nie miałam, ale wygląda rewelacyjnie i bardzo kusząco.
ReplyDeleteWłaśnie szukałam czegoś co nie ma zapachu i jednocześnie nawilży usta. Szkoda tylko, że cena jest dość wysoka. Jak znajdzie się w promocji to na pewno rozważę zakup :]
ReplyDeletefajnie, tak naturalnie :)
ReplyDeleteZnamy, choć jeszcze żadnej w swojej kolekcji nie mam- kwestia czasu ;)
ReplyDeleteJa mam taką kredkę z Bourjois i też ją lubię :)
ReplyDeleteOne wszystkie na swatchach wychodzą bardzo podobnie - takie mam wrażenie.
ReplyDeleteŁadnie wygląda na ustach.
ReplyDeletejak ja się stęskniłam za tą serią postów :D Fajny, poręczny pomysł z taką kredką :D
ReplyDeleteNie widziałam ich ale mocno mnie kuszą :D
ReplyDeleteZnam, aczkolwiek efekt mnie nie zadowala więc się nie skusiłam ;P
ReplyDelete