China Glaze 1193, Whirled Away - kolorowe, zwariowane ja!

Znacie ten moment kiedy w życiu nagle stwierdzacie, że nic Wam nie wychodzi, że macie mega zły dzień, że najlepiej rzucilibyście wszystko w kąt, bo przecież po co... Ja tak miałam wczoraj. Na szczęście dzisiaj wróciłam z nową dawką mojego ADHD, z mnóstwem energii i oczywiście z jakimś fajnym lakierem na paznokciach :) 

Dzisiaj chce Wam pokazać śliczne, wesołe i kolorowe mani z lakierem firmy China Glaze w roli głównej. Jest to lakier z numerkiem 1193 o pokręconej nazwie Whirled Away z kolekcji Cirque du Soleil. Pierwszy raz ten lakier zobaczyłam u Kochanej Amethyst - totalnie mnie na niego namówiła :)

Zbiera mi się trochę na refleksję ponieważ lakier, który dziś zobaczycie jest godnym zastępcą mojego chyba największego marzenia lakierowego - lakieru Lynderella Conect the Dots. Jak na razie jest dla mnie nieosiągalny, China Glaze dobrze wypełnia mi tę pustkę :)

Zapraszam na recenzję.

Pojemność: 14ml

Cena: 21,50zł

http://www.victoriasbeauty.com

Buteleczka - słodziutka, zgrabna. Przyznam, że zawsze bardzo podobały mi się buteleczki tej firmy. Mają w sobie coś zaczarowanego :) Buteleczka jest przezroczysta z czarnymi napisami - niestety w przypadku tego lakieru napisów nie widać, zlewają się z drobinkami w środku. Lakier posiada czarną zakrętkę ze znaczkiem firmy.

Kolor - klasyczny, czarno-biały topper. Coś w czym jestem ostatnio zakochana. Jest jedyny w swoim rodzaju i bije czarno-białe JJ na głowę mimo braku jakiejkolwiek bazy. Znajdziemy tutaj białe duże hexy oraz czarne nieco mniejsze. Dodatkowo lakier posiada czarne paseczki. Normalnie nie przepadam za takim połączeniem, ale to wygląda super.

Konsystencja - dobra, zupełnie nie sprawiająca problemów.

Nakładanie - lakier posiada pędzelek normalnej szerokości. Nakładanie jest nieco problematyczne ze względu na fakt, że nie w każdym miejscu równomiernie topper się rozprowadza. Jeśli chcemy sobie ładnie rozłożyć drobinki na paznokciu to będziemy musieli się nieco natrudzić.

Krycie - tutaj chyba ten punkt nie ma racji bytu. Lakier jest na bezbarwnej bazie.

Wysychanie - nie odbiegające od normy :)

Wytrzymałość - u mnie wytrzymał 2 dni (łącznie z lakierami pod spodem), ale dodam, że przeżył basen, a następnego dnia ręczne mycie auta :D

Zmywanie - nie nałożyłam bazy peel off (brawa za odwagę), ale nie było tak źle ze zmywaniem - trochę wacików zużyłam, ale było warto :)

Ogólne wrażenie - jestem tym lakierem zachwycona zwłaszcza, że zastępuje moje największe lakierowe marzenie. Piękny topper, który będzie pasował do wielu lakierów.

Moja ocena:

4,0/5,0

(0,5 obcięte za zmywanie, 0,5 obcięte za trudności z rozprowadzeniem drobinek na paznokciu)

A teraz zdjęcia od G. :*

 Moje ulubione!!!

To ostatnie zdjęcie mam nadzieję, że jako tako ujdzie Waszej krytyce ;)

Ale teraz nie o mnie. Jak podoba się Wam ten czarno-biały topper?

Ja uważam, że totalnie do mnie pasuje, bo jest nieco zakręcony, a w połączeniu z kolorowymi lakierami pod spodem tworzy naprawdę energetyczną i wesołą kompozycję :)

PS. Musicie wybaczyć mi bombelkujący topcoat, który widać na zdjęciach. Nieopatrznie nałożyłam go na całość i mi zbombelkował - to był błąd.